Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 4 Niedzieli Wielkiego Postu „A” - J 11, 1 – 45
Bądź uwielbiony w ukojeniu i pokoju mojego serca, który jest dla mnie darem w czasie obecnej modlitwy.
1. „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (w. 4). Jezus wiedział, czym zakończy się choroba Łazarza. Wiedział, że Jego przyjaciel umrze. A po czterech dniach zostanie wskrzeszony. Jego słuchacze tego nie widzieli. Nie przewidywali w żaden sposób tego, że zmarły może wyjść z grobu. Ci, którzy składali martwego Łazarza do grobu, mogli totalnie zwątpić w słowa Jezusowej obietnicy. Jesteśmy dziś w podobnej sytuacji. W obliczu szalejącej zarazy nie wiemy, co nas czeka. Odczuwamy niepokój, ponieważ doświadczamy bezradności w obliczu choroby, cierpienia i śmierci. Słowa Jezusa oznaczają, że Pan Bóg ma zawsze swoje plany, które przekraczają naszą wyobraźnię, Słowo Boże ma charakter obietnicy, która ma spełnić się w przyszłości. Bóg daje nadzieję i oczekuje zaufania. Wchodzimy w noc i nie wiemy, jak długo ona potrwa. Ale każda noc kończy się wschodem słońca. Nie wiemy ani przez jakie cierpienia przyjdzie nam jeszcze przyjść, ani czym skończy się szalejąca epidemia. Ale jedno jest pewne, że Bóg w swojej Opatrzności realizuje zawsze swój plan. I wiemy, że Bóg ani sam nie może się mylić ani nie może nikogo wprowadzić w błąd. Wiemy też, że On każdego i każdą z nas bardzo kocha, najbardziej na świecie. On potrafi także wydobyć życie nawet z grobu. Do Niego należy ostatnie słowo. Wszystkiego nam nie wyjaśnia, ale mówi: „Ufaj, uwierz, nie lękaj się”.
Mój dobry Boże, przebacz wszystkie zwątpienia, przebacz uleganie panice i natrętnym myślom, przebacz wszelki bunt, złość i niecierpliwość.
2. „Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza” (w. 5). Jezus jak każdy człowiek miał przyjaciół. Często ich odwiedzał, spędzał z nimi wolny czas. W ich domu odnajdywał wytchnienie, gdy był zmęczony nauczaniem, uzdrawianiem czy atakami faryzeuszy. Jest w tym coś niezwykle pięknego, na wskroś ludzkiego. My przecież też nie kochamy wszystkich jednakowo. I nie o to wcale chodzi, aby kochać wszystkich tak samo. Mamy przyjaciół, czyli ludzi, z którymi jest nam po prostu dobrze. Mamy takie „miejsce”, gdzie szukamy wypoczynku, gdzie czujemy się bezpiecznie i gdzie jest nam dobrze. Kiedy przychodzą choroba, cierpienie czy śmierć, szukamy otuchy właśnie u przyjaciół. Doświadczenie przyjaźni pogłębia rozumienie wiary. Bo wiara jest budowaniem przyjaźni z Jezusem.
„Amicus fidelis, protectio fortis”. Kogo uważam za swojego przyjaciela? Przypomnę sobie imię, twarz wygląd tej osoby. Przypomnę sobie dobro, jakie spełniłem wobec przyjaciela. Podziękuję Bogu za przyjaciół. A może nie mam zaufanej osoby, może wolny czas spędzam wyłącznie ze smartfonem, grami komputerowymi lub telewizorem. Może już jestem uzależniony od tego sposobu spędzania wolnego czasu. I pomyślę czy jest ktoś, kto by mnie mógł uważać za swojego przyjaciela? Komu jestem zdolny poświęcić swój czas, życzliwość, dobre słowo, serce? Przypomnę sobie twarz i wygląd tej osoby, wypowiem jej imię. Przypomnę sobie dobro, które w ostatnim czasie doświadczyłem od tej osoby. Podziękuję za nią Dawcy wszelkiego dobra.
3. „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (w. 21). Jest w tych słowach nuta żalu, a może nawet pretensji. Wydaje się, że Jezus się spóźnił. Maria miała prawo wypomnieć Jezusowi, że tylu obcych ludzi uzdrowił, a nie mógł zdążyć na czas, aby uzdrowić przyjaciela. Gdy św. Teresa z Ávila ciężko zachorowała, zwijając się z bólu, powiedziała do Jezusa: „Dlaczego każesz mi tak cierpieć, skoro mnie kochasz?”. On odpowiedział: „Zawsze tak czynię ze swymi przyjaciółmi”. Temperamentna Hiszpanka odpaliła: „To dlatego masz ich tak mało!”. Tak, Jezusowi wolno się poskarżyć. Przyjaciele mówią sobie prawdę w oczy. Modlitwa nie zawsze musi być grzecznym pacierzem. Może być także skargą do Boga. Nie powinniśmy się wstydzić przed Bogiem bólu, pretensji, a nawet złości. My też mamy czasem wrażenie, że się spóźnia, że nas zostawia. Byle tylko powiedzieć Mu to szczerze i prosto w twarz.
Co chciałbym uczciwie powiedzieć Bogu w związku z koronawirusem? Może jestem wkurzony, że podczas takich słonecznych dni muszę pozostawać w domu? Może jestem zły, że są tacy parafianie, którzy mają do mnie pretensje, że nie mogą dowolnie uczestniczyć w praktykach religijnych, do których przez lata byli przyzwyczajeni. Może drażni mnie codziennie takie samo towarzystwo domowników, którzy z dnia na dzień stają się coraz bardziej irytujący? Może przedłużająca się absencja od pracy zawodowej mnie dołuje i z coraz większym niepokojem myślę, jak zapewnić byt materialny swojej rodzinie? Może już tęsknię za kolegami i koleżankami ze szkoły lub z pracy? Wypowiedzenie tych lub innych pretensji przed Bogiem jest bardzo dobrym początkiem modlitewnego spotkania z Panem. Jest stanięciem przed Nim w prawdzie.
4. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie” (w. 25). To centralne zdanie. W tych dniach, gdy śmierć zagląda nam w oczy, te słowa są światłem w ciemności. Zamiast przeklinać ciemności, lepiej uchwycić się tego światła i powtórzyć za Martą: „Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (w. 27).
Wypowiedzenie swoich odczuć przed Bogiem (i czasami także przed drugim człowiekiem) jest bardzo dobrym początkiem, ale tylko początkiem modlitwy. Modlitwa jest dialogiem, a więc także słuchaniem, co Pan Bóg ma mi do powiedzenia. Aby słuchać, trzeba się najpierw wyciszyć. Delikatnego głosu Pana nie można usłyszeć w hałasie. Trzeba też zgodzić się z tym, że Pan pragnąc naszego wewnętrznego rozwoju będzie nam stawiał konkretne wymagania (często po ludzku za trudne), ale jednocześnie wspomoże wszelkie nasze wysiłki swoją łaską. Wzywając wstawiennictwa świętego rodzeństwa z Betanii prośmy o odwagę wyznania św. Marty: „Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (w. 27).
Fragmenty pisane kursywą pochodzą z tekstu ks. Tomasza Jaklewicza pt. „Przyjaciel w biedzie” zawartego w Gość Niedzielny” Katowice 2020 nr 13, s. 17
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©