Rozważanie to napisałem w oparciu o artykuł Franciszka Kucharczaka "O, gdybym wcześniej miała kierownika" zamieszczony w Gościu Niedzielnym nr 16 (z 25.04.2021) s. 16 - 18.
Ewangelia czwartej niedzieli wielkanocnej co roku przybliża nam obraz Chrystusa Dobrego Pasterza. Z tego też powodu dziękując za bogactwo polskich powołań kapłańskich i zakonnych szczególnie modlimy się o kolejnych duchowych przewodników. Wiemy jak bardzo współczesny świat potrzebuje dzisiaj tych, którzy jak Jezus będą pasterzami dla innych, by wskazywać drogę do życia wiecznego. Wobec różnych zawirowań współczesnego świata, wobec wielu głosów, które próbują przykuć uwagę tłumu i pociągnąć za sobą ludzi w kierunku nowych idei coraz bardziej potrzeba osób, które z odwagą będą bronić innych przed niebezpieczeństwami. Nie jest to jednak łatwe zadanie.
1. Działo się to latem 1934 roku. Faustynie ukazał się anioł. „Głupstwa piszesz i narażasz tylko siebie i innych na wielkie przykrości” - nalegał. „Cóż ty masz z tego miłosierdzia? Po co czas tracisz na pisanie jakichś urojeń? Spal to wszystko, a będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza!”. Siostra zakonna była w rozterce. Bardzo chciała spełnić wolę Bożą, a nie miała możliwości zapytać swojego kierownika duchowego, ponieważ ks. Sopoćko wyjechał na kilka tygodni do Ziemi Świętej. (Dzisiaj byłoby to o wiele prostsze, np. można by było wysłać wiadomość tekstową.) W ten sposób „Dzienniczek” wylądował w płomieniach.
Po powrocie z podróży i po spotkaniu z zakonnicą ks. Sopoćko zanotował: „ Siostra Faustyna nie miała się kogo poradzić i gdy widzenie się powtórzyło, spełniła polecenie rzekomego anioła. Kiedy w niedalekiej przyszłości zorientowała się, że źle postąpiła, opowiedziała mi wszystko i spełniła polecenia przepisania wszystkiego na nowo”. Faustyna odtworzyła z pamięci zniszczone zapiski, ponieważ jednak równolegle opisywała też bieżące zdarzenia, porządek chronologiczny został w „Dzienniczku” zaburzony. Możemy zapytać: Jak to możliwe, że diabeł zdołał oszukać nawet tak ostrożną i zawsze posłuszną Kościołowi osobę, jak Faustyna? Znamienne, że stało się to pod nieobecność jej duchowego kierownika.
To wydarzenie sporo ją nauczyło. „Szatan tylko tego chce, aby dusza dążąca do świętości sama sobą kierowała, a wtenczas nie ma mowy, aby do niej doszła” – napisała później. Wielokrotnie wyrażała wdzięczność Bogu za kierownika duchowego, którego On sam jej wskazał. „Wiem, jak wielkie szkody sama ponosiłam, kiedy nie miałam tej pomocy. Bez kierownika łatwo można zejść na manowce” zapisała.
2. Dobrze rozumiane kierownictwo duchowe to towarzyszenie osobie z niego korzystającej, a nie zastępowanie jej w decyzjach. Przewodnik pomaga rozeznawać danej osobie, do czego Jezus ją zaprasza, ale sama decyzja należy do osoby korzystającej z kierownictwa.
Aby kierownictwo było owocne, osoba korzystająca z tej posługi winna zaufać przewodnikowi, który współpracując z Duchem Świętym i w oparciu o słowo Boże rozeznaje, co jest dobre dla tej osoby.
Dlaczego tak ważne jest poddanie się kierownictwu duchowemu? Dlatego, że „nemo iudex in causa propria” czyli nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. I nie chodzi o to, że kierownik jest lepszy od nas. (Chociaż opisany w Pierwszej Księdze Samuela młody Samuel był o wiele bliżej Boga niż Arcykapłan Heli, to jednak właśnie Heli pomógł Samuelowi rozpoznać głos Jahwe). Chodzi o to, że nasze „ja” często nas zwodzi i dlatego dla rozwoju duchowego bardzo ważne jest spojrzenie z zewnątrz.
3. Jak znaleźć właściwego kierownika duchowego? Faustyna zaleca każdej osobie wytrwałą modlitwę do Boga, „aby sam raczył wybrać jej kierownika duszy”. Bóg „sam przeznacza dla duszy takiego wodza duchowego i duszy da światło, że to jest ten, przed którym ona powinna odsłonić najtajniejsze głębie swej duszy jak przed Panem Jezusem”. Trzeba ponadto próbować, sprawdzać, czy dobrze się czuję w relacji z tym człowiekiem, czy czuje się bezpiecznie. Nie chodzi o poszukiwanie kogoś, kto by potakiwał prowadzonemu i mówiłby mu tylko miłe rzeczy, lecz o przewodnika, który by mówił prawdę podopiecznemu. Ta prawda często wcale nie jest przyjemna. Jeżeli jednak ktoś chce budować relację z Jezusem, to powinien się z tym zmierzyć. Trzeba wytrwale pracować nad sobą, a kierownik oferuje konkretną pomoc w rozpoznaniu którą drogą należy pójść. Oznaką właściwej relacji pomiędzy przewodnikiem a osobą prowadzoną jest postawa: „Cieszę się ,że jesteś tutaj, ale gdyby Pan Bóg zaprowadził cię gdzieś indziej, to życzę błogosławieństwa na dalszą drogę”.
4. Kierownictwo duchowe nie jest tożsame ze stałym spowiednikiem, choć nieraz obie te rzeczywistości się łączą. W kierownictwie chodzi nie tyle o wyznanie grzechów, ile o zobaczenie drogi z Jezusem, którą się idzie, i o ewentualne skorygowanie błędnych decyzji podjętej na tej drodze. Warto też zauważyć, że o ile sakramentalna spowiedź jest niemożliwa bez osobistej i fizycznej obecności penitenta, to pewna forma kierownictwa duchowego jest dostępna poprzez telefon i inne środki współczesnej komunikacji. W czasie takiej rozmowy przewodnik i podopieczny oceniają, co w ostatnim czasie udało się zrealizować, a co się nie udało i poddawane są kolejne propozycje. Nieraz okazuje się, że propozycja kierownika nie odpowiada takiemu etapowi, na którym teraz jest osoba prowadzona i trzeba podjąć jeszcze inne kroki, aby dość do właściwego rozwiązania. Zawsze istotna jest osobista relacja z Jezusem, a ta nie jest możliwa bez modlitwy.
5. Czy kierownikiem musi być osoba duchowna? Niekoniecznie. W ogniskach rekolekcyjnych Wspólnoty Sióstr Niepokalanej Matki Wielkiego Zawierzenia (m. in w Kiczni) funkcję kierowników duchowych pełnią siostry zakonne. Także osoby świeckie obojga płci, które sporo się modlą, które prowadzą życie duchowe, które mają swoich kierowników mogą pełnić takie funkcje. Zasadniczy wpływ na życie duchowe młodego Karola Wojtyły miał Jan Tyranowski, świecki niewykształcony człowiek, obecnie kandydat na ołtarze. Można go śmiało nazwać jednym z pierwszych kierowników duchowych przyszłego papieża. Ten skromny krawiec z parafii księży Salezjanów przy ul. Tynieckiej w Krakowie natchnął wielu młodych ludzi energią i ewangelicznym zapałem. 13 z nich wybrało drogę powołania. Jeden z podopiecznych Tyranowskiego, ks. Michał Szaflarski napisał po latach: „Mam odwagę twierdzić, że nie byłby Karol Wojtyła tym, kim jest, mężem Bożym, gdyby podstaw pracy wewnętrznej nie otrzymał w szkole Tyranowskiego”.
Wszyscy błądzimy jak owce, dlatego wszyscy potrzebujemy pasterzy. Jeden jest tylko Dobry Pasterz – Jezus Chrystus. Każdy inny pasterz o tyle jest dobry, o ile jest blisko Niego i Jemu daje się prowadzić. Daj nam, Panie, pasterzy według Twego serca, którzy sami są posłusznymi Tobie owcami. Amen.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©