Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 3. Niedzieli Adwentu „B” J 1, 6 – 8. 19 - 28
Uwaga: Teksty pisane kursywą: ks. Tomasz Jaklewicz, "Najlepsze przed nami" w „Gość Niedzielny” nr 50 (z 13.12.2020) s. 15.
1. Na początek postawmy pytanie - czym różni się chrześcijańskie przeżywanie świąt Bożego Narodzenia od świąt komercyjno-towarzyskich. Te drugie sprowadzają się do imprezowania i kupowania. Im większy obrót towarów, im bardziej uginające się od jadła i napitku stoły, im droższe prezenty, tym bardziej udana „magia tych świąt”. To właśnie dlatego już od połowy listopada w sklepach świąteczne dekoracje, to właśnie dlatego pomimo pandemii otwarte na nowo galerie handlowe i dodatkowa niedziela handlowa. Kto chce w ten sposób przeżywać najbliższe Boże narodzenie, temu nie mam już nic do zaproponowania i w tym momencie może już skończyć słuchanie tego kazania. Dalsza jego część przeznaczona jest wyłącznie dla tych, którzy chcą trochę więcej, którzy w przedświątecznym zabieganiu nie chcą zagubić rzeczy najważniejszych i na poważnie traktują przestrogę naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”. To właśnie takie przeżywanie świąt ma nas przygotować do celebrowania uczty godów Baranka w rzeczywistości eschatologicznej.
2. Dzisiejsza Ewangelia stawia nam przed oczy Jana Chrzciciela, patrona adwentowego czuwania. Prorok znad Jordanu nie był światłością, ale był posłany, aby zaświadczyć o światłości. Był zwiastunem bliskości Boga, wzywał swoich słuchaczy, aby przygotowali serca na nadchodzące spotkanie z Tym, który sam jest światłem. Do dobrego spotkania, do świętowania trzeba się przygotować. Taki jest właśnie sens Adwentu. Zanim zapalimy światła na choince, trzeba ją zakupić lub odszukać na strychu, postawić w mieszkaniu, ozdobić. Zanim zasiądziemy do wigilii, trzeba się sporo napracować, posprzątać, kupić to i owo, ugotować i upiec, aby świętowanie było udane. W naszej przedświątecznej krzątaninie (czasem męczącej) ukryta jest nadzieja na piękne święta. A co trzeba zrobić na poziomie serca, aby Boże światło zapłonęło w nas? Tyle w nas pretensji do Pana Boga i do ludzi. Tyle żalu, a może i wściekłości, że „nie tak powinno być” w świecie, w Polsce, w Kościele, w mojej rodzinie. Przedłużająca się pandemia i związana z nią izolacja coraz bardziej denerwuje i odbiera radość życia. Dlatego trzeba powymiatać co nieco, przebaczyć, spuścić z tonu, nie napinać się tak bardzo i zrobić miejsce na radość nie z tej ziemi. Nie da się „wyprodukować” radości, nie da się zaplanować szczęścia. Warto jednak nastroić swoje serca na przyjęcie daru. Tym darem jest przede wszystkim Boże narodzenie, ale także drugi człowiek – domownik i ten „przypadkowo” spotkany na ulicy, a nawet Bóg przychodzący każdego dnia ze swoimi niespodziankami. Ciemności wokół nas są spore, ale mamy nadzieję, że światłość z nieba je pokona.
3. Jan wypytywany przez wysłanników elit żydowskich o to, kim jest, dlaczego chrzci i wzywa do nawrócenia, cały czas podkreśla, że on sam jest nieważny. Ważny jest Ten, który nadchodzi. Kościół przypomina Jana Chrzciciela w tym sensie, że jego rolą jest wskazywanie na rozpoczętą już obecność Boga w świecie, na światłość prawdziwą. Różne współczesne elity naciskają na Kościół, żeby zaprzestał swojej misji. Pytają go: „Kim właściwie ty jesteś?”; „Jakim prawem nas pouczasz, chrzcisz, udzielasz rozgrzeszania?”; „Kto ci pozwolił wzywać do nawrócenia?”. Zadaniem Kościoła jest uczenie się pokory od Jana. Wspólnota ludzi ochrzczonych powinna pamiętać, że nie jest Mesjaszem, ale jedynie głosem na pustyni, świadkiem, znakiem, zapowiedzią Tego, któremu sama nie jest godna odwiązać rzemyka u sandała. Tej pokorze musi towarzyszyć odwaga w znoszeniu prześladowań pochodzących od współczesnych Herodów.
4. „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie” (w. 26). To zdanie oddaje sens czasu, który przeżywamy. Boże Narodzenie to święto Boga z nami. Tego, który zamieszkał już pośród ludzi. A my wciąż Go nie znamy albo znamy Go za mało. Także my, kapłani, głosimy Tego, którego niestety za mało znamy. Zatrzymujemy się często na znakach, a nie docieramy do sedna. To trochę tak, jakbyśmy przyjęli prezenty, ale ich nie rozpakowali, tylko cieszyli się samymi paczkami pod choinką. Święta zapraszają, aby lepiej poznać Boga, odkrywać Jego tajemnicę, przyjąć Jego obecność, miłość, prawdę, życie, które nam daje. Pomocą w coraz wyraźniejszym odkrywaniu „Boga z nami” są pobożnie celebrowane Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, Roraty, omodlona adwentowa spowiedź, adoracja Najświętszego Sakramentu, czytanie i rozważanie Pisma świętego, wspólna rodzinna domowa modlitwa. Święta są przede wszystkim po to, aby uwierzyć bardziej lub uwierzyć na nowo. I napełnić się nadzieją, że najlepsze święta wciąż jeszcze są przed nami.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©