Koniec, który staje się nowym początkiem (ks. Franciszek)

Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 33. Niedzieli Zwykłej "B"  Mk 13, 24 – 32

Uwaga: Teksty pisane kursywą: ks. Tomasz Jaklewicz, "Koniec, czyli początek" w „Gość Niedzielny” nr 45 (z 14.11.2021) s. 15.

1.  Dzisiejsza Ewangelia zapowiada paruzję, czyli powtórne przyjście Jezusa na ziemię. Każdej niedzieli wyznajemy publicznie po kazaniu lub homilii: „Jezus Chrystus przyjdzie powtórnie w chwale, aby sądzić żywych i umarłych”. Wszystkie poprzednie artykuły wyznania wiary dotyczyły tego, co się już wydarzyło, a ten jest spojrzeniem w przyszłość. Kryje się tu odpowiedź na niepokój człowieka, który patrząc na historię świata po Chrystusie, cały czas widzi w nim wiele zła. Królestwo Boże prowadzi wciąż jeszcze walkę z mocami zła, ale wynik tej walki jest już przesądzony. Chociażby nasze obserwacje dowodziły coś innego, to jednak zło nie ma przyszłości, zło zostanie osądzone i pokonane. Nie wolno jednak zapominać, że wszystkie owoce śmierci i zmartwychwstania Chrystusa ujawnią się dopiero w dniu ostatecznym.

     Czy powyższe refleksje nie działają jak balsam dla naszych serc skołatanych i udręczonych zmaganiami codzienności i walką ze złem w nas samych, w najbliższym otoczeniu, a także w świecie? Jezus Chrystus jest Panem świata i historii. Przypomnę, że wyznawaliśmy z wiarą w Wigilię paschalną podczas obrzędu poświęcenia Paschału: „Do Niego należy czas i wieczność, Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. Amen”.

 2.  Warto zastanowić się nad naszym spojrzeniem w przyszłość. Mamy wiele trosk, ale na ogół dotyczą one tylko rzeczy doczesnych. Rzadko sięgamy myślą w wieczność. Martwimy się, że wzrastają ceny, np. przed nadchodzącą zimą ceny prądu i gazu, z niepokojem odkrywamy, że nasz świat jest pełen napięć i konfliktów, boimy się szalonych pomysłów władców świata, nie wiemy jak się zakończy kryzys na granicy polsko-białoruskiej itd. Te obawy są uzasadnione, ale nie powinny odbierać nam pokoju serca. Nasza nadzieja jest bowiem większa niż wszelkie zło tego świata. Historia ma swój kres w Zbawicielu. On wychodzi nam naprzeciw, na spotkanie. Do Niego należy ostatnie słowo, a nie do ślepego losu.

     Dzisiejsza liturgia wzywa nas do nabrania zdrowego dystansu do otaczającej rzeczywistości. Nie wolno pozwolić się pochłonąć ciągłemu zabieganiu i bezsensownemu wyścigowi szczurów. Ten sam temat podejmuje św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian: „Mówię, bracia, czas jest krótki. (…) Trzeba więc, aby ci, płaczą, (żyli) tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 29a, 30 – 31).

 3.  Przychodząc powtórnie na ziemię, Jezus „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata” (w. 27). To obraz Kościoła tryumfującego, Kościoła w chwale. Każde zgromadzenie eucharystyczne jest nie tylko wspominaniem wydarzeń z przeszłości (wieczernika, krzyża i zmartwychwstania), ale także antycypacją, czyli zapowiedzią Kościoła w wieczności, wielkiego zgromadzenia zbawionych. To Pan nas zgromadzi. On jest źródłem nadziei. W obecnej dyskusji o Kościele przyszłości zbyt rzadko pojawia się myśl o wieczności, o paruzji, o sądzie. Wszystko skupione jest na dniu dzisiejszym. Można wręcz odnieść wrażenie, że próbujemy dostosować Kościół do naszych czasów, do standardów współczesności narzuconych przez świat. A przecież świat nie może dać nam nieśmiertelności, której pragniemy. Prawda o wieczności także w Kościele wypowiadana jest zbyt cicho. „Narzuca się przekonanie, że najpierw musimy zadbać o nasze ziemskie rzeczy i ich poprawę, że najpierw musimy stworzyć inne relacje, lepsze społeczeństwo i cywilizację, a dopiero potem możemy zająć się śmiercią i wiecznością” (kard. Ratzinger). Ulegamy iluzji, że możemy wziąć sprawy Kościoła w swoje ręce, a przecież trwanie w Kościele polega na codziennym powierzaniu się miłosiernym dłoniom Bożej Opatrzności.

      Dlatego nie jest dziełem przypadku, że w naszych czasach Bóg daje nam św. Faustynę, która uczy nas modlitwy: „Jezu, ufam Tobie” i sługę Bożego o. Dolindo Ruotolo, którego przesłanie streszcza się w jednym akcie strzelistym: „Jezu, Ty się tym zajmij”. A naszym głównym zadaniem oprócz powierzania się Chrystusowi jest - jak śpiewamy w jednej z fatimskich pieśni: „Różaniec, pokuta i umartwienie są naszym ratunkiem i ocaleniem”.

4.     Jezus zachęca do rozeznawania znaków czasu. Nawet jesienna przyroda (spadające liście i kolorowe drzewa) uświadamia nam, że wszystko na swój kres. Ale po zimie zawsze przychodzi lato. Nadzieja płynąca z Boga obiecuje, że kres będzie nowym początkiem. Zbawienie jest dziełem Boga i już się dokonało. Do nas należy ufać, czekać, być przygotowanym, aby otworzyć Panu, gdy nadejdzie.

        Marana Tha. Przyjdź, Panie Jezu. Amen (por. Ap 22, 20).


dodano 14.11.2021

Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©

... ...