Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 21. Niedzieli Zwykłej „A” Mt 16, 13 – 20
Uwaga: Teksty pisane kursywą pochodzą z Tygodnika Katolickiego „Gość Niedzielny” nr 34 (z 23.08.2020) s. 15.
1. W ostatnim czasie w ramach wakacyjnych wędrówek odwiedziłem dwa meczety tatarskie w północno-wschodniej Polsce - w Kruszynianach i w Bohonikach. W obydwóch tych świątyniach na centralnym miejscu znajduje się szahada czyli islamskie wyznanie wiary. Brzmi ono: „Nie ma innego Boga prócz Allaha, a Mahomet jest wysłannikiem jego”. Wyznawca islamu powinien złożyć je po arabsku, dlatego przeważnie najpierw stara się przyswoić przynajmniej podstawy tego języka.
W dzisiejszej Ewangelii Chrystus zadaje apostołom jedno z ważniejszych pytań: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (w. 13). Gdyby zapytać o to ludzi Kościoła w dwudziestym pierwszym wieku, jakiej udzieliliby odpowiedzi? Jaki obraz Jezusa Chrystusa można odtworzyć z postaw, słów, wyborów (osobistych, społecznych, politycznych) chrześcijan, katolików? Jaki obraz Jezusa wyłania się z naszych kazań, katechez, nabożeństw, Mszy św.? Nie, nie mam gotowych odpowiedzi. Samo postawienie tego pytania jest ważne. Jako Kościół mamy być przedłużeniem obecności Jezusa Chrystusa w świecie. W centrum Kościoła jest ON. Co więcej, ON jest centrum historii świata i historii każdego z nas. Wyznawanie wiary w Jezusa jako jedynego Zbawiciela świata jest zasadniczą racją istnienia Kościoła.
Kongregacja Nauki Wiary w jubileuszowym 2000 roku przypomniała że: „Powszechna misja Kościoła rodzi się z nakazu Jezusa Chrystusa i urzeczywistnia w ciągu wieków przez głoszenie tajemnicy Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego oraz tajemnicy wcielenia Syna jako wydarzenia niosącego zbawienie całej ludzkości. To właśnie stanowi podstawową treść chrześcijańskiego wyznania wiary” powtarzanego w liturgii w każdą niedzielę (Deklaracja „Dominus Iesus”, o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła, 6.08.2000).
Pytanie, czy ta centralna prawda o Jezusie lśni w naszym Kościele, czy rozjaśnia współczesne problemy, dramaty? Czy promieniuje na kulturę? Czy Jezus jest miarą, którą oceniamy świat? Czy raczej świat narzuca nam swoje miary, do których mamy dostosować pokornie nasze credo? Czy w imię dialogu z innymi religiami nie pomniejszamy prawdy o Jezusie?
W objaśnieniu do cytowanego powyżej dokumentu Kongregacji Nauki Wiary kardynał Ratzinger pisze, że „...jest zrozumiałe, że w świecie, który w coraz większej mierze rozwija się razem, dochodzi także do spotkania religii i kultur. Prowadzi to nie tylko do zewnętrznego zbliżenia wyznawców różnych religii, ale także do zwiększenia zainteresowania nieznanymi dotąd rzeczywistościami religijnymi. W tym sensie wolno mówić o wzajemnym wzbogaceniu, mając na myśli bliższe poznanie się różnych stron. Nie ma to jednak nic wspólnego z rezygnacją przez chrześcijan z przekonania, że w Chrystusie otrzymali oni w darze od Boga ostateczne i całkowite objawienie tajemnicy zbawienia; przeciwnie, należy odrzucić indyferentystyczną mentalność, ukształtowaną przez relatywizm religijny, która każe sądzić, że «jedna religia ma taką samą wartość jak inna»” (kard. Joseph Ratzinger, Kontekst i znaczenie dokumentu „Dominus Iesus", Komentarz do deklaracji „Dominus Iesus").
2. „Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój” (w. 18). Kościół jest wspólnotą, w której wyjątkową rolę pełni Piotr. To, że w moim ludzkim rozumowaniu i odczuciu Jan Chrzciciel byłby postacią odpowiedniejszą do realizacji tego zadania, to nic nie znaczy. Kościół jest Chrystusowy, a nie Franciszka G. To właśnie Chrystus wybrał Piotra i uczynił Opoką, choć jest zarazem słabym człowiekiem, który za chwilę usłyszy od Jezusa ostrą reprymendę („Zejdź mi z oczu, szatanie…” w. 23). Pokora chrześcijanina polega na tym, aby zgodzić się na Bożą wolę zaufać Mu także wtedy, kiedy wewnętrzne przekonanie podpowiada co innego. Piotr ma zadanie gromadzenia ludzi nie wokół siebie, ale wokół Chrystusa jako Mesjasza, wokół Prawdy Objawionej. Otrzymuje władzę kluczy, władzę „związywania i rozwiązywania”. To przede wszystkim władza przebaczania grzechów i nauczania. Kościół nie jest wspólnotą doskonałych. Jest wspólnotą grzeszników, którzy ciągle potrzebują przebaczenia i szukają go w Chrystusie. Piotr ma dziś na imię Franciszek. Potrzebuje naszej modlitwy, wsparcia, aby mógł wyznawać całą wiarę w Chrystusa i tym samym umacniać w wierze braci. Nie tylko tych na peryferiach, także tych w środku. Zwłaszcza tych, których niepokoi fakt, że łódź Kościoła coraz bardziej nabiera wody. Bardzo mi się to podoba, że papież w czasie każdej audiencji pokornie wierzących prosi o modlitwę za siebie. Zdaje sobie sprawę od niej tak wiele, a właściwie wszystko zależy.
3. „A bramy piekielne go nie przemogą” (w. 18). To słowo dodaje nadziei. To Jezus buduje Kościół. My tak często Mu w tym przeszkadzamy. Warto jednak uświadomić sobie, że nikt spośród wiernych świeckich, żaden kapłan, żaden biskup ani żaden papież nie jest w stanie przewrócić łodzi Kościoła. Ostatecznie Kościół przetrwa wszelkie nawałnice. Tak obiecuje Pan. I ta nadzieja opiera się na Nim. Dlatego nie potrzebujemy udowadniać, że jako chrześcijanie możemy odegrać pozytywną rolę w postępie ludzkości. Że możemy być jakoś użyteczni, promując np. zdrowy styl życia, segregację śmieci, edukację czy szczepionki. Po co więc wiara w Jezusa? Jeśli patrzymy na nią w kategoriach doczesnej użyteczności, to do niczego się nie przyda. W perspektywie wieczności znaczy wszystko. Decyduje o całości, nadaje wartość wszystkim doczesnym wysiłkom i działaniom, także niepowodzeniom i porażkom.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©