Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii ze środy po 5 Niedzieli Wielkiego Postu - J 8, 31 - 42
Bądź uwielbiony w ukojeniu i pokoju mojego serca, który jest dla mnie darem w czasie obecnej modlitwy.
1. Wsłucham się w rozmowę Jezusa z Żydami. Mają się zdecydować, czy chcą być prawdziwymi uczniami. Staną się nimi, jeśli trwać będą w Jego nauce (w. 31).
Jezus jest bardzo pokorny, cierpliwie znosi upór, niezrozumienie i brak dobrej woli ze strony słuchaczy. Cierpliwie, wytrwale i z pokorą przedstawia swoje racje. Liczy na pozytywną odpowiedź słuchających Go, ale nie zraża się i nie obraża się na nich, kiedy ta odpowiedź jest negatywna. Jezus nie odgrywa się na nikim za swoje niepowodzenia duszpasterskie.
Mój dobry, cierpiący Panie. Pokornie proszę, udziel mi pokory, cierpliwości i wytrwałości, aby po wiele razy tłumaczyć podstawowe prawdy moim parafianom oraz uczniom i nie zrażać się tym, ze jeszcze tego nie wiedzą, mimo iż tyle razy już to wyjaśniałem. Przecież Jezus (ten z dzisiejszej Ewangelii) nie waha się tracić czas, tracić swoje życie, ponieważ prawdziwie kocha. Trwać w jego nauce to najpierw kontemplować jego Osobę i postawę, a dopiero później trudzić się o to, aby dzielić się własnym świadectwem wiary.
Radykalne opowiedzenie się po stronie Jezusa i Ewangelii spowoduje, że najpierw będzie gorzej niż dotychczas (Izraelici w Egipcie po powołaniu Mojżesza i pierwszych spotkaniach z faraonem). Potem będzie coraz lepiej – trzeba tylko trwać (powstawać).
2. Zbliżę się do Jezusa i w Jego obecności zapytam o moje życie i powołanie. Na jakiej nauce, na jakich wartościach buduję moje życie?
Gdzieś tam na dnie mego serca pragnę Tobie służyć Panie, cały się Tobie oddać, wtulić w Twoje bezpieczne ramiona. I w tym pragnieniu bądź Boże, mój Zbawicielu, uwielbiony. Wprawdzie błądzę i często upadam, ale zaraz potem powstaję (jak Ty na Drodze Krzyżowej) i idę dalej. Często zatrzymuję się w drodze (medytacja, adoracja, refleksja, głębsza rozmowa, odwiedzenie osoby chorej, pt.) i pytam siebie o wierność powołaniu, o motywy kroczenia za Tobą. Dziękuję za te chwile refleksji i za światło na mojej ścieżce życia, które każdego dnia mi dajesz.
„Ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam, wciąż jednak słyszę te słowa, kochać to znaczy powstawać”. Bądź uwielbiony Panie w każdym powstawaniu z grzechu bez ociągania się.
3. Jezus zapewnia mnie, że jeżeli będę trwał wiernie przy Nim, to poznam prawdę (ww. 31 – 32). Zapytam siebie o mój kontakt z Bogiem i ze sobą. Czy potrafię stawać przed Bogiem i przed sobą w całej prawdzie? Czy czegoś nie przemilczam?
Na drodze wiary należy zrobić kilka kroków po omacku, w ciemno, potem przyjdzie zrozumienie (automatyczne światło na korytarzu lub klatce schodowej, które włącza się zbyt późno). Niektórym trudno uwierzyć w miłość Boga do nich, ponieważ jej nie odczuwają w swojej codzienności. Ale czy przestają wierzyć w słońce w pochmurny dzień, kiedy nie wyczuwają jego ciepła?
4. Jezus przekonuje mnie, że jeśli się otworzę na prawdę, doświadczę prawdziwej wolności (w. 32). Wejdę w siebie i zwrócę uwagę na stan mojego serca. Co daje mi poczucie wolności, a co krępuje moje serce?
W tym świecie istnieje wiele pułapek, które mogą zniewalać człowieka: uzależnienie, kłamstwo, odkładanie obowiązków na ostatnią chwilę, a przede wszystkim fałszywy obraz Boga-masochisty, który ma upodobanie w cierpieniu własnym i swojego ucznia. Jezu, z całego serca dziękuję Ci, że w takich momentach jesteś ze mną, że nie odwracasz się i nie mówisz: „to twój problem, poradź sobie sam”. Wierzę Panie i wiem, że Ty jesteś i większy i prawdziwszy od fałszywego Twojego obrazu w moim sercu. Wypowiedzenie własnych emocji (przeżyć) przed drugim człowiekiem powoduje, że one przestają mnie dołować, a wypowiedzenie i obżałowanie własnych błędów, złośliwości i grzechów przed kapłanem w sakramencie pokuty powoduje, że Bóg mi je wszystkie odpuszcza i z czystym sercem mogę zacząć od nowa.
5. Żydzi oburzają się, kiedy Jezus uświadamia im, że nie są wolni, ponieważ zniewala ich grzech (ww. 32 – 36). Czy potrafię przyznać się do grzechu, który zniewala mnie najbardziej? Jaki to grzech? Czy wyznałem Go Jezusowi w sakramencie pokuty?
Problem mój jest inny – ja znam własne grzechy, ja się szczerze z nich spowiadam, ale niestety znowu je popełniam, nie jest ani trochę lepiej. To mnie dołuje, deprymuje, odbiera radość życia. Radość z autentycznego odpuszczenia grzechów jest mocno przesłonięta przez doświadczane zniewolenie.
To pokazuje mój egoizm i fałszywy obraz Boga. Dlaczego bardziej wierzę swojemu odczuciu, że jestem do niczego, bo nie potrafię się poprawić ze swoich grzechów, niż Bogu, który ma upodobanie w przebaczaniu Mi?
Pokornie proszę o łaskę cierpliwości wobec samego siebie, zwłaszcza wobec utrwalonych i wciąż powtarzanych grzechów.
6. Jezus demaskuje złe intencje Żydów. Chcą Go zabić, ponieważ mówi im prawdę i nie chcą wypełniać Jego nauki (ww. 37 – 41). Jak zachowuję się wobec natchnień, poruszeń, które odkrywają prawdę o moim życiu?
Wobec Jezusa i Jego nauki możliwa jest podwójna postawa – albo wezmę sobie Jego słowa do serca i zacznę zmieniać siebie (przynajmniej będę wciąż próbował) albo zacznę zwalczać Jezusa i Jego proroków.
Prawdę o moim życiu odkrywają także moi bliscy, krewni, parafianie, uczniowie nie zawsze w sposób dyplomatyczny i kulturalny. Czy jestem w stanie rozpoznać głos Chrystusa w spotkaniach z tego rodzaju ludźmi? Tak, ale dopiero po modlitwie przedłużonej, refleksji, adoracji, rachunku sumienia.
7. Jezus uświadamia mi, że prawdziwa wiara sprawdza się w relacji do Jezusa. W żarliwej modlitwie przylgnę do Jezusa i będę powtarzał: „Jezu oczyść mnie z pozorów, nieprawdy i uczyń prawdziwym Twoim uczniem”.
Obojętność, ciągłe powtarzanie „wszystko mi jedno” zamyka mnie na Bożą łaskę. Jeżeli słowa Jezusa wywołują we mnie opór, to bardzo dobrze, ponieważ ja wobec nich nie przechodzę obojętnie. Jezu, spoglądający na mnie z miłością, z podwyższenia krzyża, nie dopuść, abym na kogokolwiek patrzył z obojętnością. Pragnę teraz modlić się słowami współczesnej piosenki religijnej: „Panie, proszę, spraw, aby życie nie było mi obojętne, abym zawsze kochał, to, co piękne, pozostawił ślad na czyjejś ręce”.
Uwaga:
Teksty pisane kursywą pochodzą z książki ks. Krzysztofa Wonsa „Modlitwa Ewangelią na każdy dzień” tom 2 (Okres Wielkiego Postu i Wielkanocy), Kraków 2006, s. 111.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©