Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 16. Niedzieli Zwykłej „A” Mt 13, 24 – 43
1. Jakże aktualne w Polsce w 2020 roku jawią się pytania, które w dzisiejszej Ewangelii postawili Chrystusowi apostołowie: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” (w. 27). Kiedy myślimy o złu obecnym w Kościele, pytamy jak to możliwe, że we wspólnocie naśladowców Chrystusa pojawiają się ludzie podli? Nie chodzi bynajmniej o pojedyncze upadki, ale o uporczywe trwanie w grzechu. Zło powinno bulwersować. Ale nie zło, o którym dowiadujemy się z mediów, ale najpierw to, które jest w historii mojego i twojego czcigodny słuchaczu życia. Skąd we mnie (i w Tobie) biorą się chwasty? Odpowiedź Jezusa od dwóch tysięcy lat jest taka sama: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił” (w. 28). Zło nie powstaje z dobrego nasienia. Bóg nie jest przyczyną zła ani w moim ani w twoim życiu. Zło jest chwastem, który zasiał nieprzyjaciel, czyli diabeł, pośród dobrego zboża. Przypowieść Pana Jezusa nie służy wyjaśnieniu genezy zła. Celem jest raczej dokładniejsze rozpoznanie zła w swoim życiu i w świecie oraz ukazanie właściwej postawy wobec niego. Trzeba to systematycznie czynić, dlatego że zło ma zwyczaj ukrywania się pod pozorem dobra (dziecięca zabawa w papierek zawinięty w papierek).
2. Gorliwi słudzy deklarują chęć natychmiastowego wyrwania chwastów. Czy „...chcesz (...), żebyśmy poszli i zebrali go?” (w. 28). Odpowiedź Pana jest zaskakująca: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy” (w. 29). Ktokolwiek uprawia choćby mały skrawek ziemi, ogródek czy działkę, ten wie, jak uporczywe bywają chwasty. I jeśli nie jest się wprawionym, to nie jest łatwo zwłaszcza wiosną lub wczesnym latem odróżnić, co jest chwastem, a co nie. Z dzieciństwa pamiętam, że jest taki chwast, który nazywa się powój, a którego trudno jest oddzielić od pszenicy także w czasie żniwa, ponieważ łodyga tego chwastu owija się wokół źdźbła pszenicy jak fasola wokół tyki. Dlatego Bóg dopiero na sądzie ostatecznym dokona precyzyjnego oddzielenia dobra od zła. Do tego czasu trzeba godzić na to, że chwasty rosną pomieszane ze zbożem. Czy to znaczy, że trzeba być biernym wobec zła, nie reagować na zgorszenia, milczeć w obliczu nadużyć władzy itd.? Na pewno nie o to chodzi. Więc o co? O powstrzymanie niecierpliwości prowadzącej do szkodliwego radykalizmu. O pogodzenie się z tym, że grzech będzie do końca świata obecny tuż obok dobra. W rodzinach, w polityce, w Kościele, w tobie, we mnie.
Istotną pomocą w kształtowaniu takiej właśnie postawy w naszych wnętrzach może być uczciwy i systematyczny rachunek sumienia. To właśnie poznawanie i rzetelna ocena siebie i swoich postaw w świetle Ewangelii i miłości Jezusowej pomoże nam kształtować cierpliwość i pokorę w obliczu doświadczania własnych słabości oraz słabości innych ludzi.
Tylko Bóg wyzwala nas z grzechów i być może nie pozwala abyśmy pozbyli się już dziś jakiejś wady, która nam i naszym domownikom zatruwa życie tylko dlatego, abyśmy po pozbyciu się tej wady zanadto nie uwierzyli we własną wielkość, która nie potrzebowałaby codziennie Bożej Łaski do zmagania się z naszą uporczywą słabością i częstej spowiedzi, aby oczyszczać się z tego grzechu.
3. Gromkie są współczesne głosy domagające się oczyszczenia Kościoła i wypalenia ogniem zła. Owszem, trzeba zdecydowanie i jednoznacznie reagować, stawać w obronie pokrzywdzonych, domagać się ukarania winnych, ulepszać procedury. Jednak nie wolno zapomnieć dzisiejszej przestrogi Jezusa przed takim niszczeniem chwastów, które prowadzi do wyrwania razem z nim i pszenicy. A tak często bywa. Czy nie dostrzegamy, że w naszych czasach zdeptaną pszenicą bywają ludzie fałszywie oskarżeni? Czy nie boli nas, że zniszczoną pszenicą staje się dzisiaj wiara niektórych ochrzczonych, ich zaufanie do Kościoła, zduszenie w zarodku powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych, a także utrwalanie obrazu Kościoła jako organizacji przestępczej?
4. Jeszcze raz pragnę zwrócić waszą uwagę na to, że nie chodzi o bierność wobec zła. Bardziej chodzi o pokorę, o ostrożność w wypowiadaniu sądów, o uświadomienie sobie, że Kościół nigdy nie był, nie jest i nie będzie idealnie czysty. Świętość Kościoła nie jest świętością bez zmazy, która sądzi i wypala zło. Kościół jest święty, bo został założony przez Boga, który jest najświętszy. Kościół jest święty dzięki uświęcającemu działaniu Ducha Świętego, dzięki świętości Jezusa, przebaczeniu i przelanej krwi. Świętość Kościoła jaśnieje w Maryi, aniołach i świętych. Ta świętość, jak zauważa kardynał Joseph Ratzinger „na naczynie swojej obecności ciągle na nowo wybiera brudne ręce ludzi”. I takie pytanie na koniec: jak zarysowany model świętości Kościoła odnosi się do mojego osobistego wyobrażenia o nim.
Uwaga: Teksty pisane kursywą pochodzą z Tygodnika Katolickiego „Gość Niedzielny” nr 29 (z 19.07.2020) s. 19.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©