Proszę powoli dwukrotnie przeczytać tekst Ewangelii z 6 Niedzieli Wielkanocnej „A” J 14, 15 – 21
1. „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (w. 15). To zdanie przypomina rozmowę Jezusa z młodzieńcem, który pytał, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Pierwszy warunek, jaki postawił mu Pan, brzmiał: „zachowuj przykazania” (Mt 17, 19). Kto pragnie odnaleźć pełne życie, ten powinien zacząć od drogi wyznaczonej przez przykazania. Współcześnie w Kościele mocno szerzy się inne podejście do kwestii przykazań, które można ująć w ten sposób: „Jeśli miłujecie Boga, to nie przejmujcie się za bardzo przykazaniami, bo miłość jest najważniejsza”. Niektórzy teologowie stworzyli teorię tzw. opcji fundamentalnej (wyboru podstawowego). Powiada ona, że najważniejsza jest podstawowa decyzja człowieka za Bogiem lub przeciw Niemu. Wg tej teorii o naszym wiecznym losie rozstrzyga właśnie ta decyzja, a nie poszczególne ludzkie czyny. Przy takim założeniu wiara przestaje praktycznie wpływać na kształt życia, na codzienne wybory. Wiara staje się ogólną deklaracją, za którą nie idzie życie albo idzie w takiej mierze, w jakiej poszczególnemu wyznawcy Chrystusa to odpowiada. Jan Paweł II w encyklice „Veritatis Splendor” odrzucił tę teorię i przypomniał, że nasz wybór Boga wyraża się w konkretnych czynach moralnych. Kto łamie przykazania, mówi Bogu swoje „nie”. Kto zachowuje przykazania, mówi Bogu swoje „tak”.
W Ewangeliach znajdujemy więcej zdań potwierdzających rozważany wyżej werset. Choćby taki fragment Ewangelii św. Mateusza: „Nie każdy, który Mi mówi: >>Panie, Panie!<<, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: >>Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?<< Wtedy oświadczę im: >>Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!<<” (Mt 7, 21 – 23).
Powyższe wyjaśnienia Jezus zakończył przypowieścią o domu zbudowanym na skale i na piasku, która okazała się czytelnym komentarzem powyższych słów jasnym dla każdego człowieka, nawet dla dziecka.
2. Św. Augustyn pyta: „Czy to miłość sprawia, że przestrzegamy przykazań, czy raczej ich przestrzeganie rodzi miłość?”. I odpowiada: „Któż może mieć wątpliwości, że to miłość poprzedza zachowanie przykazań? Kto bowiem nie miłuje, pozbawiony jest motywacji do ich przestrzegania”. Czyli jest tak: „Kocham Cię Boże i dlatego podążam drogą, którą mi pokazujesz, idę za prawdą, którą jesteś”. Legalizm czyli „mechaniczne”, zimne, zachowywanie przykazań nie rodzi miłości. W obecnych ograniczeniach związanych z pandemią legalizm może przybrać formę skrupulatnego, bezdusznego co do jednej osoby wyliczania osób modlących się w kościele bez uwzględnienia osób starszych, słabszych i chorych (przecedzanie komara, a połykanie wielbłąda – por. Mt 23, 24 i zasada moralna – najdokładniejsze wypełnianie prawa, największym bezprawiem). O wiele ważniejsza jest próba odczytania intencji prawodawcy. Obecnie lansowane hasło „utrzymuj dystans” (zauważmy, że już nie „zostań w domu”) oznacza utrzymywanie przez wiernych dwumetrowego dystansu i nie narażanie siebie nawzajem na zarażenie w kościele. Przykładem legalizmu w Ewangelii jest starszy brat syna marnotrawnego, który deklaruje: „Ojcze, nigdy nie przekroczyłem twego nakazu” (Łk 15, 29), a jednocześnie jest pełen złości na brata i wściekłości na Ojca. Zachowuje się jak niewolnik, a nie jak syn. Nie dostrzega obdarowania, widzi tylko obowiązki.
Przecież, to że codziennie mogę adorować Najświętszy Sakrament a jednocześnie umożliwić adorację i różaniec osobom przebywającym w kościele i łączącym się z nami on-line, to najpierw dar dla mnie. Dziękuję Duchu Święty za łaskę odkrycia tej wydawałoby się oczywistej prawdy. Nie ma na to innego lekarstwa niż to, co robię dotąd, czyli codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu (bardziej chodzi o trwanie przez Panem niż o odmówienie konkretnej modlitwy) i częsta, regularna spowiedź najlepiej u jednego księdza. Pomocna bardzo także jest codzienna modlitwa przedłużona, dar Pana przede wszystkim dla mnie, a dopiero potem dla wspólnoty.
3. Potrzebujemy Parakleta, czyli Ducha Świętego. Jezus doskonale wie, że jesteśmy słabi. Bez Boga jesteśmy sierotami. Także w tym sensie, że niewiele potrafimy zrobić sami. Młodzieniec odszedł zasmucony, gdy Jezus zaprosił go do zostawienia bogactwa i pójścia za Nim. Dlatego potrzebujemy Pocieszyciela. „Człowiek nie potrafi o własnych siłach naśladować Chrystusa i przeżywać Jego miłości. Staje się zdolny do takiej miłości jedynie mocą udzielonego mu daru... Darem Chrystusa jest Jego Duch, którego pierwszym >>owocem<< jest miłość” (Jan Paweł II). Dzięki Duchowi Prawdy przykazania nie jawią się nam już tylko jako nakaz, wymaganie, twarde prawo. Duch Święty rozlewa w nas miłość Boga, a dzięki tej miłości potrafimy pójść za Prawdą, którą On przed nami odkrywa. Bóg najpierw nas obdarowuje. Obdarowuje sobą! Jeśli ktoś „rozpakuje” ten dar, czyli pozwoli Duchowi Świętemu działać w sobie, wtedy wszelkie moralne wymagania miłości, także obecne męczące dla wielu ludzi dostosowanie się do reżimu sanitarnego, stają się lekkim brzemieniem i słodkim jarzmem. Dar i zadanie przenikają się. Ale dar poprzedza zadanie. Gdy nie widzi się daru, zadanie jawi się jako coś, co nas przerasta.
A zatem postawmy sobie pytania: Dlaczego zachowuję przykazania? Może dlatego, aby udowodnić sobie, że potrafię zrobić coś dobrego. A może w ten sposób chcę zapracować na niebo, myśląc sobie, że Pan Bóg nie będzie mógł mi odmówić zbawienia, skoro ja tak bardzo się staram. W świetle dzisiejszej refleksji obie motywacje są niewystarczające. Zamiast skupiać się na przykazaniach, należy najpierw troszczyć się o otwieranie się na Ducha Świętego, o przyjmowanie miłości Bożej do swojego serca i dopiero mocą tej miłości troszczyć się o wypełnianie przykazań, pamiętając że nie wszystkie są jednakowo ważne (najpierw przykazania miłości, potem dekalog, potem przykazania kościelne, a jeszcze gdzieś po drodze obowiązki wynikające z powołania życiowego i wykonywanego zawodu). Dopiero w tym kontekście można zrozumieć myśl św. Augustyna wyrażającą się w zdaniu: „Kochaj i czyń co chcesz”.
Uwaga:
Teksty pisane kursywą pochodzą z Tygodnika Katolickiego „Gość Niedzielny” nr 20 (z 17.05.2020) s. 17.
Parafia Rzymskokatolicka Młynne. Wszystkie prawa zastrzeżone. A.D. 2024 ©